Franciszek Rawita-Gawroński
Zoryan Dołęga Chodakowski
(Adam Czarnocki)
* 1784 † 1825.
Chodakowski, widząc wszakże, że odmówienie poparcia ze strony uniw. wileńskiego jego pracy, utrudnia mu zadanie w przyszłości, a pragnąc poznać jeszcze szeroką połać Rusi wschodniej, zakołatał do Petersburga przez ks. Rumiancowa w Homlu mieszkającego, ks. Ad. Czartoryskiego i innych.
W tym czasie powrócił na Wołyń i nie zaprzestając badań dalszych popierał plan przeniesienia swojej akcyi do Rosyi. W Peredilu, majętności Kulczyńskich, krewnych gen. Kropińskiego, wpadła mu w oko p. Józefa, siostra jego przyjaciela, Ignacego. Rozkochał się w niej, panna była mu przychylną, ale rodzice, a nawet wujaszek generał uważali, że taki «burłaka,» jak Zoryan, żenić się nie powinien i ręki p. Józefy odmówili mu. Odchorował tę sprawę sercową, ale myśl swoją, zda się, jeszcze więcej pokochał. Niedługo się martwił. Nadeszło powołanie go do Petersburga, tyle upragnione; 9 września 1819 r. wyjechał z Homla do stolicy Rosyi. Miano mu za złe tę podróż, dla tego, że się odrywał od służby własnemu krajowi. Gorąco to bolało Chodakowskiego, który przyrzekał, że imienia polskiego nie da na poniewierkę, a o swoich nie zapomni. Na pociechę smutków spotkał się w drodze z panną, która w towarzystwie kuzynki i służącego dążyła do matki, do Petersburga. Była to p. Fleming. Czartoryska była również z Flemingów. Chodakowski rozkochał się w niej na zabój, panna nie była także obojętną, a wszystko to szło tak crescendo, że nie trwało nawet dwóch tygodni — 21 września już się pobrali. Zoryan rozumiał, że działo się to zbyt po kozacku, ale na długotrwałe amory nie miał czasu. Miłość w niczem nie przeszkodziła mu. Po drodze zwiedził Psków i okolice, rysował horodyszcza, poznał się z metropolitą Eugeniuszem, słowem nie ustawał w pracy ani na chwilę. W stolicy złożył wizytę Szyszkowowi, prezesowi akad. nauk, przedłożył plan swój i przyjęty został entuzyastycznie. Staruszek zrozumiał, że zanosi się na «wielikoje ouvrage,» i zaproponował Chodakowskiemu tytuł honorowego członka akademii. Tu poznał się z Karamzinem, którego pierwsze tomy dziejów już poprzednio krytykował. Urzędowy «historyograf» przyjął go łaskawie, plan jego poparł i przyczynił się do decyzyi rządu, który wyznaczył mu po 3,000 rb. «na smarowidło,» zobowiązując go do rocznych sprawozdań z podróży. W ten sposób «na srebrnej osi» wyjechał z Petersburga tą samą drogą, którą niespełna przed rokiem przybył, zboczywszy w górę Newy do Ingryi dla szukania tam śladów Słowiańszczyzny, Podróż jego miała więcej charakter archeologiczny, niż ludoznawczy: oznaczał na mapie horodyszcza, rozkopywał «sopki,» mogiły (Gostomysła pod Nowogrodem W.) i «kładbiska» pogańskie, zwane żalnikami.
Zmartwieniem jego w tej podróży było złe zdrowie żony. W Ładodze powiła syna, a w krótkim czasie ruszyli w dalszą wędrówkę, zostawiwszy dziecko na cudzej opiece. Syn umarł. Boleśnie ta strata i uznanie własnego błędu dotknęły rodziców. «Trudno polakowi — pisał wówczas — rodzić się na cudzej ziemi.» I tak, jakby w nagrodę za rozkopane cudze żalniki, przyszło mu własny usypać. Smutek i niewygody podróży podkopały zdrowie żony. Musieli się zatrzymać dla porady lekarskiej w Twerze, gdzie pani Chodakowska w r. 1821 życie zakończyła. Nieszczęście to przyjął z rezygnacyą wielkiej duszy i w smutku, lecz ze świadomością doniosłego zadania, jakie miał przed sobą, podążył do Moskwy, gdzie przybył na początku grudnia 1821. Tu pracował nad mapą horodyszcz, nazwaną mapą słowiańskiego grodztwa, na której przeszło 3,000 nomenklatur wpisał, nad słownikiem porównawczym, jakoteż nad sprawozdaniem dla akademii, które 1 lipca 1822 r. do Petersburga wysłał. Komisya, w której brał czynny udział Kołajdowicz, młody archeolog, pragnący zająć stanowisko Chodakowskiego, nieprzychylną dał odezwę o jego pracy, więc mu nagle, bez żadnego uprzedzenia i prolongaty odebrano zapomogę. Znalazł się tedy bez funduszów i bez możności bronienia się, bo pozbawiony zupełnie środków materyalnych, a od własnego kraju zbyt oddalony. Tu zbliżył się rodziną Polewoja, historyka, który go w ciężkich chwilach życia ratował i podtrzymywał materyalnie.
Chodakowski w warunkach dość przykrych pracował nad obroną swoją, polemizując z Kołajdowiczem, uzupełniając mapę i słownik i walcząc o chleb powszedni, ażeby z głodu nie zginąć. Do swoich duma nie pozwalała mu wrócić. Wspomnienie kraju stawało się dla niego «balsamem, kojącym cierpienia.» Smutek go przygniatał i żal za swoimi. «Kiedyż powrócę w żalnik, — pisał — w tę krainę, w której znajdę się, jak pod własną strzechą.» Niedługo czekał. Z Moskwy przeniósł się do wioski Pietrowskoje, gub. twerskiej, w której 17 listopada 1825 r. życie zakończył.
Wielka zasługa Chodakowskiego dla społeczeństwa leży w zapoczątkowaniu badania ludu w celu poznania zaginionego świata i jego kultury umysłowej. Rozprawa jego o Słowiańszczyźnie stała się według słów pisarza blizkiego tej epoki — «poematem dla młodego pokolenia, co wstrząsnął sercami.» Podniesione przez niego idee jedności słowiańskiej plemiennej zrodziły później ideę panslawizmu politycznego. W twórczości i życiu ludowem wskazał on źródła mitologii, archeologii, heraldyki. Pierwszy zwrócił uwagę na horodyszcze v. horodki i przeddziejowe przeznaczenie ich widział w związku z religią pogańską i życiem pierwotnem. Poglądy te wyłożył w Projekcie uczonej podróży po Rosyi w celu wyjaśnienia starożytnych dziejów Słowiańszczyzny (18 marca 1820 r.), Kołajdowicz niedołężnie oponował teoryi powstawania horodyszcz i jakkolwiek przyczynił się do przerwania pracy Chodakowskiego, sam nic do nauki nie dołożył.
Po śmierci Chodakowskiego pozostała duża spuścizna naukowa, która długo z rąk do rąk tułała się i dotychczas się tuła, dostarczając różnym ludziom bądź etnograficznego, bądź archeologicznego materyału. Przeszła ona najprzód do Polewoja, który dopiero na żądanie władzy rządowej oddał ją w r. 1836 Pogodinowi na prośbę, wniesioną przez drugą żonę Chodakowskiego, rosyankę, do jenerał-gub. moskiewskiego. Polewoj, oddał to, co chciał, bez żadnej kontroli. Pogodin uznał ich wielką wartość naukową i począł wydawać w czasopiśmie «Tow. historyi i starożytności rosyjskich». Później dostały się one do biblioteki publicznej w Petersburgu, gdzie dotychczas się znajdują.
W pierwszej książce wydawnictw tegoż Towarzystwa ukazała się praca jego p. t. Drogi komunikacyjne starożytnej Rosyi, która rzuciła dość światła na pierwotne dzieje tego państwa i wyjaśniła niektóre ustępy latopisców. W temże piśmie wydrukował Pogodin krytykę poglądów Kołajdowicza p. t. Historyczny systemat Chodakowskiego. Następnie wyszedł Urywek z podróży Chodakowskiego po Rosyi (Ładoga, Nowogród) i Sprawozdanie o pierwszych zdobyczach w Rosyi Chodakowskiego, które cały tom zajęło. Prace te pisane po rosyjsku.
W bibl. petersb. znajdują się rękopisy Chodakowskiego mianowicie: Słownik imion własnych horodyszcz i wsi, tomów 4 (po polsku), noszący nazwę Staro-sta, i zeszyt Pieśni rusińskich. Dodać należy, że całkowity prawie zbiór Chodakowskiego pożyczony został Maksymowiczowi przed śmiercią Zoryana i u niego pozostał, a odszukał się dopiero po śmierci Maksymowicza. Oprócz tego znajduje się w bibliotece petersb, Mapa rozsiedlenia plemion słowiańskich i inne drobne artykuły.
Pisali o nim: Lelewel J. (Dziennik literacki, 1759 Nr. 79), Skimborowicz (Teka Wileńska Nr. 6); Dominik Chodźko (Teka Wileńska Nr. 2); A. N. Pypin (Istoria ruskoj Etnografii, t. III. Etnografia małoruskaja), wreszcie monografia p. t. Zoryan Dołęga Chodakowski, napisana przez Rawitę-Gawrońskiego najpełniejsza ze wszystkich prac o Czarnockim, wyszła we Lwowie w r. 1898.
Fr. Rawita-Gawroński.
(powyższy tekst wg wydania z roku 1901
zachowano oryginalną pisownię)
KUP E-BOOKA: